Cześć! Blog został przeniesiony pod nowy adres: www.uchowruch.pl. Za chwilę nastąpi przekierowanie :).

Nowe życie starych rzeczy.

by - 1/20/2018

Najważniejsza w długiej terapii jest przede wszystkim pomysłowość. Doświadczyłam tego nie raz, kiedy wyciągając kolejne materiały usłyszałam   Ale mamo, to już było...
To naturalne, że dziecko szybko się nudzi powtarzaniem tych samych ćwiczeń. Bo ileż razy można patrzeć na ten sam obrazek i go omawiać. Przy codziennych zajęciach te same pomoce szybko się deaktualizują i stale potrzeba wymyślać coś nowego. Często chcąc korzystać z tych samych przedmiotów, rysunków czy gier, muszę nadawać im nowe życie. Tym razem też tak było. Antek uwielbia wręcz nasze buźki na których ćwiczymy choćby budowanie narracji i omawianie emocji. Tym razem wykorzystaliśmy je do ćwiczenia przyimków (które aktualnie ćwiczymy). Od razu dodam, że idzie nam to niezwykle ciężko. Antoś ma dużą trudność w rozumieniu nad, pod, obok czy wewnątrz. Ilekroć ćwiczymy na wybranych obrazkach jest w porządku, widać, że zapamiętał właściwe "rozwiązanie". Natomiast w realu jest już znacznie gorzej, nie rozumie komend typu: Podaj ściereczkę, leży pod stołem. Albo połóż poduszkę na łóżku. Ot właśnie real kontra teoria. Niemniej nie poddajemy się. Tym razem ćwiczyliśmy przyimki na naszych buźkach. Szło, jak mówię opornie, ale że Antek nasze buźki uwielbia, toteż obyło się bez znudzenia. 
Polecenie brzmiało mniej więcej tak;
Antoś ułóż buzię pana, który jest wesoły. Zacznij od oczu, nad nimi są włosy pod oczami czerwone usta. 
Polecenie długie i zakładam, że w pełni zrozumiane, oprócz przyimków, jak wspomniałam. Antek zna budowę anatomiczną ciała i wie, że oczy są nad ustami. Niemniej pokazując mu ten układ i powtarzając przyimki nad i pod staram się, aby zakodował ich znaczenie. 




 Później oczywiście nie obyło się bez wygłupów i naśladowania minek. Pozwolicie, że swoich nie pokażę :)


Pozostając w temacie przyimkowym, tym razem przenieśliśmy to ćwiczenie na klocki. Niby oczywiste, a jednak nie tak do końca. Zadanie Antka polegało na ułożeniu z klocków wzoru, jaki zobaczył na kartce. Dodam, że ćwiczenia te są naprawdę trudne, przeznaczone dla dzieci od 6. roku życia. Kiedy nie wiedział do końca co zrobić, naprowadzałam go komentarzem słownym. 
Teraz poszukaj żółtego kwadratu i połóż go nad pomarańczowym klockiem. Znajdź zielony trójkąt i połóż go przy czerwonym trójkącie. Itd





Okazało się, że gdy pomoce nabierają nowego znaczenia przestają się nudzić, bawiliśmy się więc w ten sposób całe popołudnie. To nie tylko intensywna nauka, to przede wszystkim świetnie spędzony ze sobą czas :)
 I tu muszę coś wtrącić. Żeby nie było tak cukierkowo. Bo przecież jesteśmy normalną rodziną z normalnymi zachowaniami :) No, prawie, jak twierdzi moja Siostra... :)
Działając pod natchnieniem, zakupiłam do domu grę naszego dzieciństwa tak zwanego Chińczyka. W niedzielne przedpołudnie rozłożyłam ją na stole, stając niemal na głowie, aby pozostali domownicy tj. Piotr, Antol i Olesław raczyli ze mną zagrać chociaż jedną partyjkę. Po dwóch ruchach pionkiem, Antek zaczął bujać się znudzony na krześle, Olka bardziej interesowało dlaczego kot nie miauczał od jakiś 15 sekund, Piotr zaś obliczał prawdopodobieństwo wyrzucenia przez każdego z nas 6 oczek na kostce. Na nic zdały się moje achy i ochy. Na nic opowiadania, jak godzinami grałam z siostrami i bratem, na nic zapewnienia, że gra się rozkręci... w końcu po 15 minutach ciszy Antek zapytał: Mamo, musimy tak długo jeszcze? 
Moje wyobrażenie o cudownym niedzielnym dniu spędzonym bez tv legły w gruzach. Ech... Rzeczywistość...

0 ~ komentarze

Również może Ci się spodobać: